Home Formuła 1/F1 F1 GP Chin 2012
F1 GP Chin 2012
Wpisany przez Leszek Kowalczyk   
poniedziałek, 16 kwietnia 2012 20:38

 

Strategia, strategia, strategia

 

Trzeci w sezonie wyścig był nie mniej emocjonujący i interesujący od dwóch poprzednich. W tym roku F1 osiągnęło najwyższy poziom zaskakiwalości. Przez ostanie parę lat trzeba było być fanem i żywo interesować się tą serią wyścigową, żeby nie zasnąć przed telewizorem. To co działo się wczoraj na torze ni jak nie wpisuje się w tę konwencję. Zwykle największe emocje budziły krótkie kwalifikacje, w których kierowcy prześcigali się w zdobywaniu czasów okrążeń. W wyścigu liczył się start i walka do pierwszego zakrętu, gdzie często dochodziło do kontaktów i uszkodzeń bolidów, liczyła się szybka wymiana opon czy sprawne tankowanie bolidów. Jednak sam wyścig z reguły był bardzo przewidywalny.

 

W jego trakcie spokojnie można było pójść do kuchni i zbić parę schabowych, a po powrocie może na jednej, dwóch pozycjach nastąpiły zmiany i to za sprawą awarii bolidu. Wczoraj czułem się jakbym oglądał zupełnie nową jakość przypominającą F1 jedynie kształtem bolidów i nazwiskami kierowców. Rozemocjonowany zawzięcie śledziłem bieg zdarzeń, do samego końca nie wiedząc kto stanie na podium. Dawno nie widziałem wyprzedzania „na trzeciego”. Teraz jak to piszę, muszę przyznać, że czuję się oszukany. Przez tyle sezonów F1 oszukiwało mnie sprzedając nudę na bardzo wysokim poziomie. Teraz to uległo zmianie. Wszystko dzięki nowym przepisom, nowym oponom i kreatywności konstruktorów.

 

Wczoraj liczyło się coś jeszcze. Coś co łączy najszybszą serię wyścigów samochodowych z najwolniejszym sportem świata – szachami. Strategia! Wczoraj wyczuciem sytuacji i zdrową oceną własnych możliwości popisał się Red Bull, dla którego tegoroczne zmiany przepisów nie były korzystne. Zespół wykonał wyśmienitą pracę i mimo, że Sebastian Vettel po raz pierwszy od 42 wyścigów nie wszedł do Q3, pokazał że nadal jest w czołówce i liczy się w walce o tytuł. Podczas gdy Vettel jeździł ze starą konfiguracją wydechu, do której bardziej się przyzwyczaił, Webber testował nowszą i wydaje się lepszą wersję. Niestety Vettel mimo oszczędnej jazdy i jednego zjazdu do boksu mniej, nie utrzymał 2 pozycji i na kilka okrążeń przed końcem wyścigu został połknięty przez Buttona, Hamiltona i Webbera. Pozytywnie zaskoczył Mercedes, który do tej pory nie był w stanie utrzymać przyzwoitego tempa wyścigowego. Oba bolidy teamu startowały z pierwszej linii (dzięki Hamiltonowi, który mimo drugiego miejsca w kwalifikacjach został przesunięty o pięć pozycji za wymianę skrzyni biegów). Dla Rosberga był to bodajże najlepszy weekend w karierze. Pierwsze od 111 wyścigów pole position, pierwszy na mecie i 20 sekund! przewagi nad drugim w wyścigu Buttonem. Szkoda tylko, że Schumacher musiał porzucić bolid na poboczu, z powodu błędu mechaników w dokręceniu przedniego koła. Mercedes imponuje formą. Podobnie zresztą jak McLaren, który znów jest w czołówce i zajmuje pierwsze lokaty w klasyfikacjach konstruktorów i kierowców. Niespodziewanie na 7 i 8 miejscu, startując z 13 i 14 pola, wyścig zakończyły dwa bolidy Williamsa, jakby Senna i Maldonado postanowili zrobić prezent Frankowi Williamowi, który dzisiaj obchodzi 70-te urodziny. Również Lotus dzięki 6-tej pozycji Grosjean pokazał, że liczy się w walce. Zaś Raikkonen, który jeszcze na kilka okrążeń przed końcem stał na podium, z powodu zawziętej obrony przed Vettelem, zdegradował swoje opony i stracił tempo na tyle, że zakończył na 14-tej pozycji.

Taką formułę chcę oglądać. W każdej minucie wyścigu coś się działo. Stawka robi się coraz bardziej wyrównana. Różnica czasów między kierowcami coraz mniejsza, walka bok w bok, wyprzedzanie, DRS, Kers – już odliczam godziny do Bahrajnu. Wczoraj Mercedesy dzięki konfiguracji toru i długiej prostej pokazały szybkość, ale w Bahrajnie gdzie zakrętów jest o 30% więcej może się to zmienić.

 

Tekst: Leszek Kowalczyk

 

 
Designed by vonfio.de