Home Jeep JEEP WRANGLER RUBICON V6 3,6
JEEP WRANGLER RUBICON V6 3,6 Email
Wpisany przez Mirosław Wdzięczkowski   
czwartek, 01 lutego 2018 21:51

 

NIESTETY GATUNEK WYMIERAJĄCY !


JEEP WRANGLER to seria samochodów terenowych marki Jeep. Są one bezpośrednim następcą znanego z drugiej wojny światowej i niezwykle popularnego w czasie działań wojennych modelu Willys oraz późniejszej serii CJ. W maju 2013 roku liczba wszystkich wyprodukowanych egzemplarzy osiągnęła milion egzemplarzy.


POLUB NAS TEŻ NA  FACEBOOK oraz  YOUTUBE 

 

ZOBACZ FILM - JEEP WRANGLER RUBICON 3,6 TEST

 

Świat współczesny zatłoczony jest pozorami, wypchany po brzegi sztucznością oraz zakrywającymi prawdziwą tożsamość maskami. Bardzo modne SUV-y udają, iż chcą być terenówkami, Crossovery także do tego predystynują, a prawdziwe terenówki gdzieś odchodzą w siną dal. Pośród  tego całego miszmaszu są jeszcze samochody, które nie udają niczego… bo nie muszą. Jednym z nielicznych takich aut jest legendarny Jeep Wrangler Rubicon.

 

PRZECZYTAJ TEŻ; JEEP RENEGADE - PREMIERA

 


Jego legenda zaczęła się w czasie wojennym, w 1941 roku i to najlepsze referencje. Jeep Wrangler idzie z duchem czasu, a e nie dalej. Kultowe auto nie może wyprzedzać swojej legendy i stać się karykaturą samego siebie. Wersja krótka, trzydrzwiowa jest mistrzem terenowych wariacji. Przejedzie każdą terenową przeszkodę. Cóż, tradycyjny dołączalny mechanicznie napęd na cztery koła. Jak tego mało to mamy reduktor, Gdy jest nagła potrzeba można załączyć blokadę międzyosiowego mechanizmu różnicowego. Nazwa Wrangler – oznaczająca zgrabne, terenowe auto Jeep – po raz pierwszy pojawiła się w 1987 roku. Na przełomie trzech dekad pojazd ten doczekał się trzech generacji, lecz nadal jest to proste, kanciaste pudełko. Niech tak zostanie! Zbytnie ucywilizowanie modelu mogło by mu odebrać tego ducha, którego trudno rozpoznać, a który gdzieś tam drzemie w aucie. Patrząc na ten model można skonstatować, iż czas się zatrzymał. Tak i nie! Na pierwszy rzut oka tak, ale po bliższym przyjrzeniu się już niekoniecznie.


 


Nikt z pewnością nie uzna tego klasyka za auto piękne, a le jednak porusza serce. Historia motoryzacji zna zaledwie kilka przypadków, w których stylistyka współczesnych samochodów oparła się upływającemu czasowi i nadal na myśl przywodzi kultowe pierwowzory. To auto jest właśnie jednym z takich wyjątków.

 

 

 



Nadwozie pozbawione jest jakichkolwiek kompromisów. Samochód nie wpisuje się w jakakolwiek modę. Po prostu ma swój styl. Mocno kanciasta sylwetka z wysunięta przednia maską i dużym rozbudowanym grillem i rozbudowanymi do granic możliwości nadkolami. Te kryją koła o rozmiarze 255/70 R18. Auto prezentuje się groźnie, wręcz bojowo. Z przodu uwagę zwraca też ogromny i potężny zderzak. Jakby na nim można zamontować wyciągarkę.

 

 


Za pomocą kilku sprawnych ruchów można auto roznegliżować. Zdjąć nadbudówkę tyłu, położyć przednią szybę na maskę i zdjąć dach nad kierowcą i pasażerem. Takie cuda tylko w Jeepie.

 

 

W parze za topornym, takim niegdysiejszym wizerunkiem zewnętrznym podąża także wnętrze. Jednak mamy w nim przejawy teraźniejszości i nowoczesności. Jest automatyczna klimatyzacja, dobry system audio, nawigacja z dość dużym wyświetlaczem, elektrycznie opuszczane szyby, podgrzewane siedzenia. Duża, gruba kierownica ma niestety tylko regulację góra/dół. Fotele jap przystało na terenówkę, twarde i nie za bardzo trzymają na boki. Do bardzo długich podróży nie za bardzo się nadają. Auto ma designerskie czerwone pasy bezpieczeństwa.

 


Silnik to potężna amerykańska jednostka benzynowa Pentastar V6 3,6 litra o mocy 285 KM przy 6350 obr/min. Maksymalny moment obrotowy to 347 Nm przy 4300 obr/min. Ta - jak na amerykańskie możliwości – przyzwoita moc wykrzesana z wolnossącego motoru jest przenoszona na koła przy współpracy z pięciobiegową automatyczną dość wolno działającą skrzynią biegów. Ale auto przyspiesza do setki w 8,1 sekundy nie mając żadnych kompleksów na drodze.

 


Gdy trzeba załączymy w terenie reduktor, a nawet blokadę mechanizmu różnicowego i możemy jechać w teren. Tam auto prowadzi się nienagannie. Na asfalcie jednak czuć, iż układ kierowniczy nie jest precyzyjny. Poza tym auto, kanciaste pudełko jest podatne na mocniejsze podmuchy wiatru. Do lekkiego myszkowania na drodze przyczyniają się oczywiście zimowe, terenowe opony. Cóż, przede wszystkim to mocne auto terenowe. Jeżdżąc nim w różnych warunkach drogowych i pogodowych generalnie było bardzo przyjemnie. Auto dobrze przyspiesza, daje dużo frajdy z jazdy, mimo, że dużo pali. Zużycie w mieście na poziomie 13,0 – 15,0 litrów to rzecz normalna. Przy nagłym przyspieszeniu możemy osiągnąć zużycie nawet ponad 25 litrów. W ruchu podmiejskim możemy - jadąc spokojnie z użyciem tempomatu – zejść do około 10 litrów, rzadko mniej.

 


JEEP WRANGLER to pojazd terenowy jakich mało. Gdy inni emanują marketingowym bełkotem – typu „kup SUV-a, przeżyj przygodę życia” – to znający się na rzeczy od razu wiedzą, iż to ściema, a próba przeżycia prawdziwej terenowej przygody skończyć się może wizytą u mechanika. Wrangler absolutnie niczego nie udaje. Od razu wiadomo, że na asfalcie nie będzie wygody luksusowej limuzyny, a w terenie niczego absolutnie się nie boimy. Tak więc ruszajmy w siną dal ku prawdziwej przygodzie.


Tekst, zdjęcia i film; Robert i Mirosław Wdzięczkowscy

 

PRZECZYTAJ RÓWNIEŻ;

 

DODGE VIPER V10

 

JEEP WRANGLER NA MORAWACH

 

AUTO-TURYSTYKA NA PODZAMCZU


 

 
Designed by vonfio.de