Home Jednoślady i quady/Motor-cycle Suzuki Średnio Większy Intruz
Średnio Większy Intruz PDF Drukuj Email
środa, 04 sierpnia 2010 18:58

 



Wśród chopper`ów oferowanych przez firmę Suzuki model M1500 Intruder jest nietypowy. O ile Duży Intruz (1800) i Mały Intruz (800) mają wersję zarówno M jak i klasyczną C, to Średnio Większy Intruz występuje wyłącznie w wersji M, czyli nowoczesnego w linii cruiser`a. Dodatkowo, testowany egzemplarz był wyposażony w akcesoryjną, turystyczną szybę podkreślającą stylistykę, która nawet umiarkowanemu miłośnikowi chopper`ów musi się podobać. Bardzo nowatorski kształt lampy obudowanej w mikroowiewkę kryjącą prędkościomierz z niewielkim, acz czytelnym nawet w pełnym słońcu, wyświetlaczem, zawierającym także wskaźnik poziomu paliwa. Bardzo szeroki bak znakomicie wkomponowano w linie motocykla. Dużo chromu, ale bez zbędnych ozdobników, potężne tylne koło napędzane wałem Kardana, przedni widelec up-side down, podwójna, tarcza pływająca z przodu i identyczna pojedyncza z tyłu, aluminiowe, odlewane felgi skomponowane ze sobą przez zdolnego designer`a tworzą niesamowitą całość. Do tego słuszna masa, która widać (prawie 330 kg) , choć zarówno przy manewrowaniu, jak i w jeździe zupełnie tego nie czuć, głównie dzięki nisko osadzonemu środkowi ciężkości.

 

 

 

 

Pozycja za kierownicą jest nieco przygarbiona, agresywna, nogi pod kątem prostym pewnie opierają się na podnóżkach, kierownica niezbyt szeroka w wszystkimi przełącznikami dobrze dostępnymi. Włącznik klaksonu nie wystaje dzięki czemu nie zaczepiamy kciukiem o niego przy każdym użyciu kierunkowskazów. Kroplowe lusterka są osadzone na krótkich sztycach, w których... znów jedną trzecią pola widzenia zajmują łokcie kierowcy. I nie da się ich inaczej ustawić, no może szczupła w ramionach panna nie będzie miała tego problemu. Zestaw niezbędnych lampek, niestety wzorem innych motocykli tej kategorii został umieszczony na baku nad wlewem paliwa. Nowoczesna linia motocykla sugeruje, że nawet kask integralny, czy przyłbica pasują do niego znakomicie. A tu trzeba wyraźnie opuścić głowę, by w ciągu dnia sprawdzić, czy aby na pewno mamy wrzucony luz, albo właściwe włączony kierunkowskaz. Całą listwę kontrolek można by było bez uszczerbku dla stylistyki umieścić bezpośrednio pod prędkościomierzem, jest tam sporo miejsca na to.

 

 

Uruchomienie motocykla za każdym razem przywoływało z mej pamięci scenę grzania silników tygrysa ze „Złota dla zuchwałych”. Basowy, mocny dźwięk wydobywający się z potężnych wydechów jeszcze bardziej przypomina ten z Tygrysów gdy zaprzęgniemy silnik do jazdy. I tu niestety muszę uczynić głębszą dygresje na temat elementu bezpośrednio związanego z jazdą: skrzyni biegów.

 

 

Niestety brak odpowiednika w klasycznej linii tylko zaszkodził temu modelowi. Ewidentnie konstruktorom nie chciało się dla jednego modelu silnikowego zaprojektować odpowiadającej mu skrzyni biegów. W mojej opinii, nie mechanika, acz ścisłego umysłu wygląda na to, że skrzynia biegów została żywcem, bez jakichkolwiek przeróbek przeniesiona z większego modelu. Przełożenia są tak dobrane, że w korku nie sposób jechać na wyższym biegu jak jedynka, bo zaczyna szarpać i grozi zgaśnięciem silnika. Na trójce przy 45 km/h zaczyna szarpać. Piąty bieg poniżej osiemdziesiątki powoduje wyraźne wibracje, a poniżej siedemdziesiątki zaczyna się dławić. Do tego dochodzi głośna praca przy zrzucaniu każdego biegu, a dwójka i trójka zgrzyta tak jakby się w ogóle nie wysprzęgliło. Próbowałem różnych patentów i wyszło mi, że po wysprzęgleniu i przytrzymaniu około sekundy przed wrzuceniem biegu likwiduje problem, ale okazało się, że dwójka jeśli zbyt dynamicznie odkręcimy manetkę chrobocze i tak. A jak tu nie przeciągać na poszczególnych biegach skoro zbyt mała prędkość powoduje szarpanie na kolejnym przełożeniu. I tak w koło... Do tego dochodzi częste zawieszanie się biegów przy zbijaniu w dół i niemiłosiernie wyjąca jedynka.

 

 

Koniec narzekań! Jak już wspomniałem gang silnika jest niesamowity, podnoszący adrenalinę i poczucie mocy jeszcze przed samą jazdą. Mimo dość niskiej sylwetki motocykla nie ma się wrażenia jeżdżenia siedzeniem po asfalcie. A jazda... niesamowita. Dynamiczny silnik daje nie tylko piękny dźwięk, ale ciągnie też całość bardzo dynamicznie do przodu. Waga motocykla w połączeniu z szeroka tylną oponą pozwalają pewnie czuć cię nawet przy znacznych prędkościach niezależnie czy na suchej, czy mokrej nawierzchni (większość dni, w które dane mi było jeździć Intruzem ściekała strugami deszczu). Równie pewnie czuć się można w łagodnych łukach autostrad i dróg szybkiego ruchu. Dzięki wspomnianej wcześniej akcesoryjnej szybie turystycznej można nawet do nowych (planowanych) prędkościach autostradowych jechać w pełnym komforcie, z podniesioną szybą kasku, osłaniając oczy wyłącznie blendą przeciwsłoneczną. Przy okazji znakomicie niweluje napór powietrza. Ze względu na pogodę nie mogłem sprawdzić jakie wrażenia mógłbym nieć na niemieckiej autostradzie, ale można przypuszczać, że do maksymalnej prędkości motocykla niewiele by się zmieniło.

 

 

Ciasne zakręty, za względu na charakter Intruza, nie są jego domeną i trzeba mieć sporo miejsca by zawrócić, a i zwykłe skrzyżowanie wymaga wybrania dobrego punktu wejścia w zakręt by na swoim pasie go skończyć. Ale za to słychać do z daleka i nie jedna panna obejrzy się za nami, tęsknym wzrokiem marząc o przejażdżce. Szczególnie, że siedzenie dla Plecaczka wygląda wcale wygodnie. Stając na światłach kątem oka widać jak kierowcy i pasażerowie katamaranów tęsknie, a czasem z zazdrością oglądają motocykl. Potem tylko jedynka i... oglądają wyłącznie końcówki wydechów i szeroką, szybko oddalająca się oponę.

 


Potężny, dość mocny silnik, wspaniała linia stylistyczna, przyzwoite osiągi i tylko trzeba się przyzwyczaić do specyfiki skrzyni biegów, niesamowite wrażenia dźwiękowe i te zazdrosne spojrzenia. Całkiem przyjemny motorek.

 

 

 

 

 

Tekst Piotr „Pete” Antoszewski

Zdjęcia Elżbieta „Ella” Orbach i Piotr „Pete” Antoszewski

 

Poprawiony: środa, 04 sierpnia 2010 21:03
 
Designed by vonfio.de