Amerykański Anglik Drukuj
sobota, 31 lipca 2010 17:40

 


Jak przed wiekami Anglia znów próbuje zdobyć dla siebie Amerykę. Tym razem jednak bezkrwawo, a nawet rzec by można z pełną przyjemnością dla zdobywanego. Angielska marka Triumph prowadziła na rynek model America klasyfikowany ze względu na wymiary jako cruisers, choć do większości z nich brakuje mu nieco pojemności., dlatego nazwać by go należało soft cruisers`em. Zupełnie jak ORP Dragon w porównaniu z HMS Hood, i to i to krążownik.

 

 


Linia i design motocykla w pełni odpowiadają klasyfikacji: duży rozstaw osi, nisko osadzone siedzenie, podnóżki mocowane daleko z przodu, wymuszające prawie wyprostowane kolana, szeroka (prawie metr) skierowana do dołu kierownica, jak w motocyklach z początku XX wieku oraz dużo wysokiej jakości chromu. Przednie kierunkowskazy umieszczono nietypowo na kierownicy, dzięki czemu możemy widzieć, czy są włączone, bo ascetyczny zestaw okrągłych kontrolek został umieszczony na baku i dla jeźdźca w kasku integralnym lub przyłbicy jest niewidoczny. Trzeba wyraźnie ruszyć głowa w dól by móc sprawdzić ich stan. A i to nie gwarantuje pełnej informacji o stanie motocykla, w pełnym słońcu i tak nie widać czy któraś jest zapalona. Właściwie jest to jedyna moja krytyczna uwaga z jazdy. Oczywiście ten problem będzie nieco mniej uciążliwy przy jeździe w kasku otwartym. Pochwalić za to należy nieduże okrągłe lusterka, umieszczone tak, że nawet przy szerokiej pozycji za kierownicą daje się znakomicie ustawić na maksymalne pole widzenia.





Silnik wyłamuje się z tradycyjnej linii i choć dwucylindrowy, to pozostał w tradycyjnym układzie rzędowym. Z tego powodu nie uświadczymy tu tak kontrowersyjnych dla pasażerek wibracji V-ek. To już też nie ta technologia żeby spodziewać się nierównej pracy silnika jak w Maluchu. Nie wiem jak oni to robią, ale wibracje silnika , niezależnie od obrotów są niewiele większe niż w rzędowych czwórkach. Niegłośny dźwięk wydobywający się z wydechów przywołuje z dzieciństwa odgłos szyjącej maszyny do szycia radomskich zakładów Łucznik. Bardzo przyzwoite 61 KM i 72 Nm wydobyte z 865 ccm zapowiadają przyjemną jazdę. Skrzynia biegów pracuje precyzyjnie, zaznaczając wrzucenie kolejnego biegu cichym kliknięciem. Luz, nawet przy mocno rozgrzanym silniku wchodzi bez problemów zarówno idąc w dół jak i w górę.



No to w drogę. Pozycja za kierownicą jest bardzo odprężona, prawie wyprostowana, nogi wysunięte do przodu, ręce nieznacznie opuszczone w dół. W miejskich korkach bywa czasami problem z przeciśnięciem się z powodu bardzo szerokiej kierownicy. Na szczęście coraz więcej katamaraniarzy (a czasami tylko kryptokatamaraniarzy śpieszących do swoich zajęć, myślących tylko o tym kiedy będę mogli odpalić stojącego w garażu sprzęta) ustępuje miejsca motorkom. Niestety ciasne zakręty nie są jego mocną stroną, ale trudno się temu dziwić, przy takiej budowie zawieszenia. Za to łagodne łuki, wstęgi międzystanowych autostrad (w naszym przypadku tylko marzenia i rzeczywistość dróg szybkiego ruchu... w budowie) to raj dla niego. Przyśpieszanie, czy to spod świateł, czy przy wyprzedzaniu nie odbiega od średniej w tej klasie, ale bez wibracji i dudnienia jak u większości konkurencji. Z powodu braku szyby możemy cieszyć się dodatkowo bezpieczeństwem, bo przekroczenie 120 km/h likwiduje wszelką przyjemność z jazdy i przenosi nas do grona walczących z żywiołami. Układ hamulcowy mimo pojedynczej tarczy z przodu daje sobie radę ze sporą, prawej 240 kg masą pojazdu plus jeźdźcy, a mechanizm dozowania jest precyzyjny. W odróżnieniu od lansowanego przez innych producentów, szczątkowego siedziska na Americe plecaczek będzie mógł wygodnie się umościć i przebyć nawet kilkuset kilometrową drogę ze swoim raiderem. A jak by mu dokręcić jakieś małe oparcie, to szczęście będzie nieopisane.




Naprawdę fantastyczny motorek. Muszę przyznać, że choć nie jest to moja ulubiona linia motocykli Triumph America dał mi niesamowitą radość z jazdy. Choć u nas nie Ameryka na pewno znajdzie się wielu „swobodnych jeźdźców”, którzy na przekór codziennemu pośpiechowi życia zechcą się wybrać w nieśpieszną wyprawę w piękne zakątki naszego kraju lub pojadą odwiedzić naszych niedalekich sąsiadów.




Co ciekawsze, cena w porównaniu z konkurencją jest raczej umiarkowana, by nie powiedzieć mała, a parametry sporo podobne, a czasami dużo lepsze. Udał się Anglikom ten Ameryca`nim!



Tekst i zdjęcia Piotr „Pete” Antoszewski

 

Poprawiony: sobota, 31 lipca 2010 17:57