Home Podróże sentymentalne SUBARU NA ŻYWIECCZYŹNIE
SUBARU NA ŻYWIECCZYŹNIE Email
Wpisany przez Mirosław Wdzięczkowski   
niedziela, 13 stycznia 2013 19:42

 

Czterołapem w śniegu.

 

Firma SUBARU niemal od zawsze i niemal wyłącznie produkuje auta z napędem na cztery koła. Była prekursorem takiego rozwiązania zanim Audi w Europie zastosowało quattro, więc doświadczenia tej marki i udział w sporcie sprawiły iż to marka wręcz legendarna, mająca wielu oddanych wielbicieli. W dodatku doskonały silnik boxer, a do tego w wersji diesel powoduje, iż model Subaru XV(zobacz test) powinien w górach zimą spisywać się znakomicie.


 

Dlatego ani chwili nie wahaliśmy się wybrać z Krakowa w Beskid Żywiecki, a potem na Słowację i do Czech. Mimo iż śniegu dopadywało, głównie nocami coraz więcej, my ufni napędowi na wszystkie koła i słusznie, bo dla tego auta o podwyższonym prześwicie nawet duże śniegi nie są żadnym problemem. Co więcej na suchym asfalcie XV prowadzi się równie wyśmienicie, co sprawdziliśmy w letnim teście Subaru XV. To rzadko spotykane połączenie osiągów i możliwości terenowych.

 

 

Szlakiem Papieskim nocą

 

Po wyjeździe z Krakowa, o dziwo bez korków jedziemy zakopianką do rozwidlenia na Kalwarię Zebrzydowską i Wadowice. Przy zjeździe z obwodnicy miasta na zakopiankę policjanci zatrzymują i robią kontrolę trzeźwości. Bardzo dobra inicjatywa w dobie tego, że co tydzień zawsze ponad tysiąc kierowców ma zatrzymane prawo jazdy za alkohol.

Przed Kalwarią warto odbić w lewo, by zatrzymać się choćby na chwilę w słynnej z drewnianych domów i bohemy krakowskiej, która tam zamieszkała Lanckoronie. Zimą nic tam się nie dzieje, lecz latem liczne wystawy i imprezy.

Kalwaria to słynne sanktuarium, oraz producenci mebli słynni na cały świat. Śnieg pada coraz większy.

W Wadowicach z wiadomych względów warto także się zatrzymać. Pięknie oświetlony rynek i kościół, przed którym jest pomnik Jana Pawła II. Wieczorem jednak poza sezonem niemal wszystko pozamykane i nie udało się nam skosztować słynnych kremówek papieskich.

Przy sypiącym śniegu i temperaturach około zera stopni Subaru prowadzi się niezwykle pewnie.

 

 

Przez granicę

 

Za Wadowicami mamy nieoczekiwanie parki rozrywki z dinozaurami i zamkiem warownią. W lato musi być tu dużo ludzi, gdyż parkingi wielkie.

 

 

 

Do Żywca następnego dnia, a jakże skrótem przez góry. Droga wąska, odgarnięta, ale po śniegu i lodzie. Za to widoki i liczne zakręty wynagradzają nam te trudy. Nareszcie można sobie pofolgować. Ani razu nie czujemy się niepewnie w japońskim aucie.

 

W Jeleśni.


W Jeleśni jest słynna Stara Karczma, To niegdysiejszy obiekt drewniany w rynku w Jeleśni, który nieprzerwanie przyjmuje gości od wieków.

Nieco dalej jest miejscowość turystyczna o dużym potencjale, choć jeszcze nie do końca odkrytym – Korbielów. Na stoku Pilska jest znany hotel Jontek. Obecnie się rozbudowuje i remontuje. Teraz będzie się nazywał Pilsko-Jontek. Jest tuż przy wyciągu i trasie narciarskiej na Pilsko. Warunki śniegowe dla narciarzy bardzo dobre.

 


Aż do granicy, a potem na Słowacji drogi utrzymane w perfekcyjnym stanie. Śnieg odgarnięty. Przejeżdżamy przez Oravskou Polhore, Zakamenne, Cadca do Czech do Jablunkov.

 

 

 

 

Ze Słowacji przez góry przedostajemy się do Czech by zawitać do hotelu Pivne Spa Bahenec w miejscowości Pisek koło Jablunkov, a właściwie 7,5 km w górę u szczytu jednej z przygranicznych z Polską gór. Bahenec oferuje również mleczne spa i cały zestaw zabiegów. Stale rozszerza swoją ofertę. My opisywaliśmy go już w artykule „Odwiedzamy sąsiadów”. Nieopodal jest farma, gdzie pasą się jelenie i wcale nie są zbytnio płochliwe. Wąska i kręta droga w górę jest ośnieżona, ale wjazd tam nie jest dla nas żadnym problemem. Czy kiedyś będzie taki moment, iż Subaru nie da rady?! Chyba na Syberii, przy śniegach po dach!

 

 

 

Wracając do cywilizacji nie mogliśmy sobie odmówić przejechania przez słynny niegdyś z Rajdu Wisły odcinek specjalny Zameczek. Jechaliśmy w wersji bardziej ekstremalnej, bo w dół (w górę nigdy nic specjalnego się nie działo). Teraz jest bardziej bezpiecznie, bo po stronie przepaści mamy bariery. Przejeżdżamy koło odnowionej przedwojennej, cudnej urody rezydencji Prezydenta RP, ale nie wiemy, czy Prezydent był.

 

Pod kościołem w Zatorze.

 

 

Jedziemy na Stocha

 

Kiedyś na zwody w skokach narciarskich w Zakopanem jeździło się na Małysza, teraz ten startuje w rajdzie Dakar. Na skocznię w Wiśle Malince obecnie jeździ się na Stocha. Ten jednak był siódmy, a szósty był rodowity mieszkaniec Wisły Piotr Żyła. Wybudowana piękna skocznia w miejscu starego obiektu robi wrażenie, zarówno w dzień, jak i w nocy. To bardzo nowoczesny i piękny obiekt. Droga publiczna przechodzi pod trybunami. Niegdyś na czas zawodów drogę trzeba było zamykać. Obecnie to bardzo dobre rozwiązanie.

 

 

 

Do Krakowa już tylko nieco ponad 150 km, cały czas dobrze utrzymanymi, szerokimi drogami. Teraz Subaru XV pędzi jak typowa osobówka. Doskonale trzyma się drogi. Silnik Boxer diesel 1998 cm 150 KM ma doskonałą dynamikę i elastyczność. Ciągnie już od 1600 obr/min. Nawet nie ma potrzeby go wysoko kręcić, gdyż na każdym biegu rozpędza znakomicie auto o masie 1440 kg. Przy tym zużycie paliwa całej podróży to 6,5 litra, Gdyby nie było śniegu i drogi bardziej płaskie można by oczekiwać poniżej 6 litrów.

 

 

 

Kupujcie auta z napędem na wszystkie łapy i wybierajcie się zimą w góry, by zaznać przyjemności jazdy w śniegu. Nic tak nie polepsza techniki jazdy, jak jazda po bardzo śliskim. Subaru XV udowodniło, iż doskonale nadaje się do autoturystyki i podróży. Bagażnik ma całkiem poprawne rozmiary, a ilość miejsca we wnętrzu bardzo duża. A do tego jedziemy z kultowym znaczkiem plejad na atrapie.

 

 

Tekst i zdjęcia; Mirosław Wdzięczkowski

 

PRZECZYTAJ TAKŻE;

SUBARU BRZ
IX ZLOT PLEJAD SUBARU

 


 
Designed by vonfio.de