Subaru w Beskidach |
poniedziałek, 08 marca 2010 23:08 |
Subaru w Beskigdach
Duży benzynowy SUV, z 2,5 litrowym kultowym czterocylindrowym silnikiem boxer o mocy 230 KM. to mocne auto. Czy wypada nim pojechać do uzdrowiska? Czy to nie faux pas? W dodatku bardzo znanego i prestiżowego uzdrowiska rozsławionego przez samego Kiepurę na długo przed wojną. Czy to nie nazbyt w opozycji do ekologii? Kultowy Forester w najnowszej wersji dał nam pozytywną odpowiedz.
Ruszamy z Krakowa, do Krynicy ponad 150 km. Od razu widać, że elastyczność silnika jest zdumiewająca, jakby to był trzy-litrowy diesel z dwiema turbinami. Można jechać z 1,5 tys obrotów na najwyższym biegu i wyprzedzać bez redukcji. Bo i po co? To auto dla leni, i dobrze. Nie zmieniamy biegów często mimo iż skrzynia działa precyzyjnie. Wnet otrzymujemy odpowiedz. Możemy wjechać do Krynicy. To samochód ekologiczny i oszczędny. Mimo dużych gabarytów zużycie paliwa wyniosło akceptowalne 11,2 litra. Spodziewaliśmy się więcej przy aż 230 KM. Emisję szkodliwych substancji producent zredukował tak bardzo, że Subaru spełnia wszystkie normy europejskie.
Niebawem wita nas nowy i gościnny Hotel Krynica****. Jest z niego piękny widok na trasy naszych wędrówek. Dla nas ma jeszcze jedną ważną zaletę...doskonałą kuchnię (więcej w zakładce polecane miejsca).
http://www.auto-turystyka.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=70:hotel-krynica-w-krynicy-gorskiej&catid=12:hotele-category&Itemid=6
Następnego dnia rano należy zdobyć autem górę za hotelem. Jest pełno lodu i błota. Nie mamy opon z kolcami, bądź łańcuchów. Brakuje mi dwóch metrów, by pokonać najbardziej stromy niewielki podjazd, gdzie nie można się rozpędzić z asfaltu.
Samochód kontra skuter śnieżny
Firma „SnowJet” z grupy firm „Active Team Building Polska” na sezon zimowy przenosi się do Krynicy i Tylicza, bo tereny do jazdy są unikatowe. Ponad 1000ha wolnych do jazdy po stronie polskiej i kilkaset po słowackiej. Latem skutery i quady na półwyspie helskim w Juracie przy hotelu Bryza i w Jastarni. Firma ma ponad 100 pojazdów lądowych, 30 skuterów wodnych, 8 łodzi motorowych, 2 galeony i pojazdy terenowe na bazie quadów Yamaha Rhino, oraz seagwaye. Jest organizatorem eventów dla firm i rodzin.
Wróciliśmy Foresterem na farmę „LaMa” (zimową bazę chłopaków ze „SnowJet”). To stylowe miejsce, do aktywnej turystyki, mają stadninę koni, organizują kuligi. Część hotelowa i restauracyjna jest obecnie w rozbudowie. Właściciel farmy odpala legendarnego Hummera H1 i wwozi nas na pobliską górę – tam przesiadamy sie na skutery śnieżne Yamaha. Po drodze opowiada, że Hummer „przechodzi” bez problemy po śniegu większym niż jeden metr i po ty jak jedzie po dziurach nie mam powodu mu nie wierzyć Przy tym monstrum Forester wygląda skromnie, ale jego walory w terenie również nie są przeciętne. Subaru przecież to firma mająca od zawsze doświadczenie w budowie aut z napędem na wszystkie koła. Lecz przy Humvee każdy sprzęt wygląda jak dużo młodszy brat.
Na szczęście wysoko w górach był śnieg i udało nam się pojeździć skuterami w takich miejscach, gdzie auto nie ma żadnych szans do bezpośredniego porówna. Wrażenia z jazdy skuterem śnieżnym są bardzo odmienne od motocykla czy quada - jest podparty w trzech miejscach – dwóch płozach i elastycznej gumowej gąsienicy. Przez śnieg i nierówności terenu wręcz przefruwa ale trzeba mocno balansować ciałem w zakrętach oraz ma podgrzewane manetki i siedzenia. Jest to niesamowity sposób na zimowe zwiedzanie nie pozbawione luksusu. Chłopaki ze „Snow Jet” zawożą ą nas na polanę gdzie obóz rozbiła firma „Fun Dog” zajmująca się organizacją przejażdżek psimi zaprzęgami i dogoterapią. Nie mogliśmy odmówić sobie pogłaskania każdego z 9 Husky :-) W trakcie rozmowy z szefową firmy – Małgorzatą Dudek okazuje sie, że nie doceniałem siły uciągu psów - jeden z nich – Atlo na zawodach uciągnął masę 1300 kg!! , a z kolei tata Pani Małgorzaty był kilka lat temu dwu-krotnym mistrzem Polski w wyścigach psich zaprzęgach.
Po jazdach skuterami Darek i Rysiek zaprowadzają nas do jeszcze jednego specjalnego miejsca w Tyliczu - to karczma „Wiejska Chata”. Tu się „na zarło ceka” jak mówi właściciel pan Wiesław Szczypta. Widać, że tu prawdziwą królową jest żona szefa, pani Barbara. To ona gotuje, smaży i bije kotlety. Siadamy przy kominku i rozmawiamy z gospodarzem: „Wiejska Chata istnieje od 6 lat w domu rodzinnym z 1920 r. Prowadzimy rodzinnie, rozbudowywałem lokal dwa razy. Pomogła sąsiadka, autentyczna góralka z USA. Najważniejsze dania to placek po zbójnicku i golonka, a obecnie także baranina . Żadnych mikrofali! Właściciele biznesów w Krynicy jeżdżą do nas na kwaśnicę. Mamy stałych klientów od kilku lat. Dzwonią i przyjeżdżają, ja siedzę z gośćmi i doglądam”.
W Wiejskiej Chacie dane nam było doświadczyć nie tylko przedniego jadła, lecz także zwycięstwa na igrzyskach Justyny Kowalczyk. Cały pełny gości lokal krzyczał i dopingował, a potem był toast za mistrzynię. Od Darka i Ryśka słyszymy wiele pasjonujących opowieści o skuterach śnieżnych i quadach. To prawdziwi pasjonaci aktywnego wypoczynku i kładą ogromny nacisk na bezpieczeństwo, a to najważniejsze.
Droga powrotna do Wieliczki po krętych drogach, a potem autostradą, to już sama radość. .
Ważne adresy; Tekst i zdjęcia: Mirosław Wdzięczkowski i Maciej Szanter
|
Poprawiony: niedziela, 28 marca 2010 20:55 |