Home Volvo Volvo C 30 T5
Volvo C 30 T5 PDF Drukuj Email
Wpisany przez Administrator   
niedziela, 26 września 2010 23:00

 

 

Najbardziej agresywny Szwed

 

Zawsze intrygują mnie kompakty z dużymi silnikami i pakietem sportowym. Niby niepozorne, a jednak, zasiadając w takim aucie, na drodze nie mamy żadnych kompleksów. Niejedno potężne, duże auto, ale ważące około dwóch ton może zostać w tyle. A i zwinność jest ważnym argumentem. Taki jest też Volvo C30 T5. To jakby zamienić elegancki garnitur na sportowy strój i ruszyć do ulicznej walki.




 

Po face liftingu zwykle spokojne i dystyngowane Volvo już nie chce takie być. Chce błyszczeć nowym przodem z wielkimi reflektorami, oraz atrapą ze wzorem plastra miodu. Lubi błyszczeć wielkimi końcówkami rur wydechowych. Ma pakiet R-Design, zestaw spojlerów dodający mu agresji. Tylny spojler jest dużych rozmiarów, jeśli spełnia także zadania praktyczne, czyli poprawia aerodynamikę, to jest ok. Lecz to wiedzą konstruktorzy. Ma całkiem twarzowe 17 calowe koła z lekkich stopów, z oponami 205/50. Wygląda, jakby to było auto z południowym temperamentem, niczym Seat Leon Cupra. Zresztą to jego bezpośredni konkurent.

Volvo T5 R-Design to samochód stworzony po to, by dobrze wyglądać i dawać kierowcy radość z jazdy... Dużo radości! Choć tradycjonaliści powiedzą, że jest zbyt krzykliwy. Dlatego nie ma sensu pisać, o czym wszyscy wiedzą o chłodnym skandynawskim designie i dużym bezpieczeństwie. To Volvo ma łamać schematy.

 

 

Na zewnątrz, bo wnętrze jest typowe dla marki. Przejrzyście, praktycznie, rzeczowo i skromnie. Żadnych fajerwerków. Taki styl ma swych entuzjastów. Materiały we wnętrzu są dobrej jakości, a spasowanie nie budzi zastrzeżeń. Wnętrze ożywia dwukolorowa tapicerka. Fotele, choć nie pozorne, są bardzo wygodne w długich podróżach. Nawet z tyłu jest przytulnie i dość wygodnie.

Jedyna poważną wadę jaką znalazłem to bardzo mały otwór załadunkowy po otwarciu tylnej kanapy.

 

 

Niesamowicie przyjemne wrażenia

 

Silnik znany z Focusa ST i innych Volvo to 5-cylindrowy, rzędowy motor benzynowy z turbodoładowaniem. Ma 225 KM, co jak na małe Volvo wzbudza duży szacunek. Ciągnie ochoczo w pełnym zakresie obrotów na każdym z sześciu biegów. Skrzynia działa precyzyjnie, skoki dźwigni są małe a przełożenia bardzo długie – na trójce nawet do 140km/h (co mi się bardzo podoba). Silnik ma doskonałą kulturę pracy i wspaniały dźwięk, niemal zniewalający. (bardzo przypomina rajdowe Audi Quattro) – szkoda, że nie jest głośniejszy.




 

Pozytywnym zaskoczeniem jest to, iż prowadzi się doskonale, precyzyjnie reagując na polecenia kierowcy i dając sygnały, że ma jeszcze duży zapas przyczepności na zakrętach. Przyspiesza doskonale. Ma duży zapas mocy w każdych warunkach. Wszystko razem daje dużo radości z jazdy. Tylko po co kosztuje aż około 150 tys zł. Konkurenci, trzeba przyznać są tańsi.

 



Niemal wszystko w tym aucie jest stworzone dla przyjemności, łącznie z kierownicą skórzaną, doskonale leżącą w dłoniach. T5 bardzo się nam spodobał. Właściwie nie ma się do czego przyczepić. Nawet spalanie w okolicach 12,5 litra, przy takiej mocy jest do przyjęcia dla turystyki samochodowej.

 

 

Tekst: Mirosław Wdzięczkowski i Maciej Szanter

Zdjęcia: Maciej Szanter


 

Zobacz także;

VOLVO ZDOBYWA DZIKI ZACHÓD


 
Designed by vonfio.de