RAGE-RACE 2010 |
środa, 14 lipca 2010 18:51 |
Rage-Race 2010
Szybciej, mocniej, więcej
Zabawa, wakacje i zabawa. Tak krótko można ująć ciekawą imprezę. Jako, iż w tej imprezie piękne auta i kobiety są najważniejsze, Gentlemana i Auto-Turystyki nie mogło zabraknąć już po raz czwarty. Tym razem na Rage-Race w wyjątkowo silnej ekipie.
Volkswagen Touareg; Silnik V6 3,0 Tdi, 240 KM. Moment obrotowy 500 Nm. Masa 2099 kg. Alfa Romeo Spider; Silnik benzynowy V6 3,2l 260 KM. Masa 1745 kg. V max 250 km/h.
Rozpoczęcie imprezy jak co roku gromadzi moc fanów szybkich samochodów. Łączna moc wszystkich aut uczestniczących w Rage-Race to kilkadziesiąt tysięcy koni mechanicznych. Ultima GTR Lamborghini, Ferrari, Porsche, Bentley, Aston Martin, Mercedes AMG czy Audi R8 to tylko niektóre wspaniałe auta, które uczestniczą w tym roku. Oklejanie aut na warszawskim Torze Wyścigów Konnych na Służewcu. Spotykamy jak co roku wielu przyjaciół z poprzednich edycji. Krótka sesja fotograficzna Gentlemana i przyjaciół przy pięknej Alfa Romeo Spider i VW Touareg oraz Renault Laguna Coupe inscenizujemy na Służewcu i w drogę przez kraj. Na pierwszą wieczorną imprezę do Kazimierza nad Wisłą.
Zapraszamy do walca
Drugi dzień, to pierwszy, w którym było moc zadań do wykonania. Pływanie na bananie za skuterem wodnym w Kraśniku. Rozwiązywanie frapujących pytań o serialu „Ojciec Mateusz” na wierzy w Sandomierzu. Z wieży na sandomierskiej starówce rozciąga się przepiękny widok na panoramę wokół miasta. Przerażający jest jednak widok skutków powodzi po drugiej stronie rzeki. Wielkie rozlewiska. Za to w Ostrowcu Świętokrzyskim to, co lwy lubią najbardziej. Zadanie motoryzacyjne! Musieliśmy powozić walcem drogowym i w dodatku nie rozlać wody z kubka. Zrobienie ósemki walcem, nawet najnowocześniejszym, to nie lada wyzwanie. Ale ekipa Gentlemana dała radę, nie rozlewając ani kropli. A przy tym było moc śmiechu i zabawy.
W województwie kieleckim przejechaliśmy przez wieś o wiele mówiącej nazwie Wygwizdów. Taka nazwa możliwa jest tylko w
Potem już tylko Hotel Piramida i wymiana wrażeń w klubie Lemoniada w Katowicach. W sumie bardzo ciekawy dzień.
Zapraszamy do TIR-a
Za Wrocławiem zjeżdżamy z autostrady i jedziemy według ”roadbooka” Trzeba było nieźle uważać i rozwiązywać wiele zagadek. „Aptacy powraca”. Pod tym hasłem znanym z pierwszej edycji imprezy należało znaleźć imię i nazwisko właściciela czerwonego Forda Explorera Adrenaline w Starym Wołowie. To pan Mirosław. Zlokalizowaliśmy precyzyjnie także chełm na pomniku koło miejscowości Załęcz. W Czerwonej Wsi, naprzeciwko czerwonego sklepu był czerwony przystanek. Na nim czerwony napis... napisany na podłodze ketchupem. W Śremie graliśmy w boulle. Niestety to trudne zadanie.
Potem lotnisko w Kąkolewie i aż pięć prób. Slalomy, na których nasz Touareg nie jest najbardziej sprawnym autem w porównaniu z koalicją zwrotnych Porsche, bądź zwinnym, małym Oplem Speedster.
Zabawialiśmy się także w strażaków. Najciekawsza była jazda TIR-em z naczepą. Obiecaliśmy instruktorowi-kierowcy, iż nie postawimy TIRa na boku. Byliśmy tak prędcy, że na zakręcie aż spadłem z fotela mało nie wypadając przez szybę. Niestety ten duży zestaw okazał się tak stabilny, że nie udało się go przewrócić. Ale zabawy i śmiechu było moc.
Poznań to wielu kibiców na mecie pod gościnnym NH Hotelem, który wystawił nawet sympatyczną załogę w prędkim BMW M6.
Zapraszamy na budowę
Dzień finałowy to znów piękna pogoda. Organizator ma jakiś układ, co nas cieszy. Tak trzymać. Organizator zapewniał także, że przygotuje coś niespodziewanego. Jak zwykle dotrzymał słowa. Ale po kolei. W Gnieźnie grają w hokej na trawie. Nie tak prosto uderzać piłkę tylko jedną stroną kija. Ale my mamy komplet punktów. Na ten punkt zawitał nawet Jerzy Dziewulski w Ultimie GTR. Dwoma samochodami w dużej grupie załóg podążyliśmy nad gorące tego dnia polskie morze. Do Darłówka – tu bawiliśmy się w ratowników wodnych i pływaliśmy łódką wiosłową. Coraz bliżej oczekiwanego finału w Kołobrzegu. Ale jeszcze zjazd na linie ze starej i pięknej latarni morskiej. Już można podążyć na metę. Pod hotelem Marine w nowej wschodniej części Kołobrzegu konsternacja. Tam trwa budowa! To na pewno następny numer przygotowany z premedytacją przez organizatora i Olę Krzemińską ze współpracującej firmy Powersport. Ola uczestniczyła we wszystkich edycjach imprezy, jako osoba startująca, bądź organizator. Tylko ją stać na taki numer. Ale nie, to się dzieje naprawdę. Nie ma dla nas pokoi, bo się właśnie wykańczają. Ci, którzy już dostali pokoje, konstatują, iż już ktoś w nich mieszka. Obsługa o manierach pracowników sklepu GS-u. Jedzenie przeciętne. Manager, który chce bić gości. Ale folklor! Wszystkim potencjalnym gościom doradzamy by w przyszłości nigdy nie planowali odwiedzenia tego hotelu. Pod żadnym pozorem.
Po zakończeniu poprosiliśmy organizatorów o podsumowanie. Robert Rasiński; „Czwarta edycja imprezy zakończyła się sukcesem. Było najwięcej ekip, aż 55. Impreza robi się coraz bardziej międzynarodowa. Byli nowi goście z H iszpanii, Argentyny, oraz już znani ze Szwecji i Luksemburga. Doskonałe były formy rywalizacji na lotniskach. Skorzystaliśmy z gościnności Tomasza Kuchara. Rage-Race rośnie w siłę. Dlatego chcemy we wrześniu chcemy przygotować niespodziankę. Dziękuję uczestnikom, partnerom, sponsorom”. Maciej Kowalczyk dodaje; „ Zdobyliśmy nowe, cenne doświadczenia”. Kolejna, już czwarta edycja imprezy przeszła do historii. Była dojrzalsza, inna i coraz bardziej doskonała. Tylko hotel w Kołobrzegu wystawił wszystkich do wiatru. Lecz nawet organizator nie mógł przewidzieć takiej obsuwy budowy. Ot kolejna przygoda na Rage-Race.
Tekst: Mirosław Wdzięczkowski
P.S. Podziękowania za współpracę dla www.autotesty.com.pl , dwumiesięcznika „VIP - Polityka, Biznes, Fakty” i miesięcznika „MBA Manager” i magazynu "Gentleman".
Więcej informacji także na www.rage-race.pl
|
Poprawiony: wtorek, 21 września 2010 19:39 |